Bike Town Przemyśl, czyli „WOW” na majówkę!
Wielkie „WOW” na majówkę! Przemyśl z miasta na krańcu Polski, stał się na dwa dni miastem rowerowego centrum świata! Jak majówka to tylko w Przemyślu.
Wyobraźcie sobie to: ostatni tydzień kwietnia, wiosna, na przemyskim zabytkowym rynku świeci słońce, pani Halinka właśnie myje okno. Aż nagle zjeżdżają się ciężarówki i banda dziwnych kolesi, która już po godzinie pracy wygląda jakby się nie myła od tygodni… Chwytają za łopaty i zaczynają usypywać z 600 ton ziemi, 3 wielkie góry i jakiś tor z górkami i dołkami. Kolesie spokojnie tłumaczyli, że to na Bike Town i że po festiwalu wszystko posprzątają. Zaszokowani mieszkańcy Przemyśla zapewniali, że w sobotę przyjdą kibicować. I przyszli! Jednak kibice, jak i zawodnicy pochodzili nie tylko z Przemyśla i nie tylko z Polski. Minęły dwa dni festiwalu, większość rowerzystów wyjechała, a kibicom, szczególnie tym, którzy po raz pierwszy dowiedzieli się, jakie rzeczy można robić na rowerach - pozostało wielkie „WOW”! Nigdzie indziej w Polsce nie powstają w centrum miasta dirty i pumptracki, by działać jedynie przez dwa dni. Tylko w Przemyślu! A hopy i pamptrack były tak fajne, że szkoda było patrzeć jak je rozbierają…
Przemyśl to przede wszystkim downtown. Trasę niby każdy zna, ale… - Dbamy o to, by trasa za każdym razem była inna – mówi Maciej Kucbora, prezes VeloProject, organizator Bike Town Przemyśl 2015. - Tym razem wydłużyliśmy zjazd o kawałek parku i super szybkie odcinki po parkowych alejkach. Zakończenie trasy - tradycyjnie już na rynku - na hopie, którą zbudowaliśmy tak, że loty były mega bezpieczne, a przy tym równie widowiskowe – tłumaczy Szymon Tasz, konstruktor trasy. Wiadomo było, że czasy będą ponad minutowe, jednak, jak co roku, wszyscy czekali na pierwsze przejazdy. Na szczęście w tym roku zabrakło śmiałków, co to kupili super rower, ale zapomnieli o umiejętnościach i nikt nie sadził okrutnych niedolotów.
Trasa downtonwnu ruszyła w samo południe. Na listach było kilka ciekawych nazwisk, a w czasie zapisów zadzwonił Maciek Jodko, że jedzie z Rzeszowa i prosi o rezerwację numeru. Jako najlepszemu z Polaków w zeszłym roku numer 1 przyznano Sławkowi Łukasikowi. Pojawiła się też reprezentacja Ukraińców, którym bardzo podobała się trasa, jak i sama idea downtownu.
Po dojechaniu do mety, zakończonym efektownym lotem, najlepszy zawodnik zasiadał na „hot seat” i czekał, aż wygoni go lepszy czas. Drugiego dnia „gorące krzesełko” zostało oddane śmiertelnikom i wykorzystane do konkursu instagramowego. Kto zrobi na nim zdjęcie i zbierze najwięcej „lajków”, ten wygra tablet. Głosowanie trwa!
Zawody przebiegły pod znakiem chmury, która czasem coś „ulała”. Trasa stawiała wysokie wymagania. Widać to było po czasach elity, które na mokrej nawierzchni mocno się wydłużyły. W Hobby najlepszy był Mateusz Szewczuk, ale dopiero Sławek Łukasik spowodował wrzawę na całym rynku. Jako jedyny pokonał granicę minuty i 20 sekund, wykręcając 1:17! Nikt go nie przegonił z „hot seat”.
Od rana działał pumptrack, otwarty dla każdego. – Dzieciaki ujeżdżały tor przez cały dzień. Kiedy zaczynało padać i musieliśmy zamykać tor podnosiły taki lament, że aż strach! – śmieje się Konrad Muraszkiewicz z firmy VeloProject, która zbudowała tor. - Dzieciaki ubiły tor w beton i nawet odrobina deszczu mu nie zaszkodziła - dodaje.
Za to w sobotę nie można było mówić o lekkim deszczu i przejściowych opadach. Lało jak z cebra, a wszyscy pytali „co teraz”?! Na szczęście dirty i pumtrack były szczelnie obłożone folią, nie dało się natomiast uchronić trasy DH. Zawodnicy musieli się zmierzyć z przedsmakiem „bieszczadzkiego błota”. Start przesunięto na południe, licząc na poprawę pogody. W międzyczasie, w deszczu i zimnie, wystartowali maratończycy w ramach Maratonu Twierdza Przemyśl, zaliczanego do Cyklokarpat. Impreza flatlandowa, która miała się odbyć na rynku wylądowała w sali gimnastycznej miejscowej szkoły. A zjazdowcy czekali…
Tymczasem na sali gimnastycznej panowała atmosfera z czasów licealnych. Flatlandowcy z Polski, Czech, Słowacji kręcili akrobacje. W kategorii amatorzy wystartowały też dwie dziewczyny, które ostatecznie stanęły na pudle ex aequo na trzecim miejscu. Martin Drazil z Czech wygrał w kategorii Masters.
Po konsultacjach meteorologicznych na poziomie Portu Lotniczego „Jasionka” ustalono, że po południu deszcz ustanie. Zjazdowcy wystartowali, a za najlepszy czas zawodów czekał tablet. Po zjeździe obowiązkowo konkretne mycie roweru, bo błoto zapychało koła, aż do zatrzymania. Najszybciej zjechał Mateusz Kostusiak, który był aż o 12 sekund szybszy od Jakuba Wichra, który zjechał z czasem minuta 48 sekund.
Pogoda się poprawiła, odsłonięto folie z dirtów i pumptracka. Na pierwszy ogień poszły zawody Pumptrack Masters, na scenie trwała tymczasem dekoracja maratończyków, w tym Mistrzostw Polski Straży Granicznej w Maratonach. Gratulujemy Bieszczadzkiemu Oddziałowi złotego medalu! Na zawody pumptrakowe przybyła też międzynarodową ekipa dirtowców. Ku zdziwieniu publiki, od razu zaczęli oni bić rekordy toru i ostatecznie dwóch stanęło na podium Elity. W kilku kategoriach startowali młodzieńcy, którzy nauczyli się jeździć dzień wcześniej, jak i starzy wymiatacze.
Dzień się kończył, a do rozegrania pozostały zawody FMBA DIRT. Stawiło się ponad 30 zawodników, 10 Polaków i reprezentacja niemal całej Europy. Wrażenie robił Loek z Holandii, który na każdej hopie potrafił pokazać coś zaskakującego. Wielu zapamiętało Iwana z Rosji, który nie dość, że jeździł bez hamulców, to jeszcze miał stylową koszulę i wykonał pięknego frontflipa na pierwszej hopie. Ostatecznie wygrał Węgier Laszlo Gal, a Loek był drugi, pudło zamknął Wiktor Douhan ze Szwecji. Laszlo wygrał też konkurs Best Trick’a, wykręcając 260 triple barspin.
Zakończeniem tegorocznego Bike Townu był koncert Natalii Przybysz. Piękna mglista sceneria, pełnia księżyca, tle fontanny z niedźwiedziem, herbem Przemyśla. Odjeżdżający zawodnicy pytali, czy w przyszłym roku też zobaczymy się na majówce w Przemyślu. Multirowerowe szaleństwo na Bike Townie zadowoli każdego. Do tego klimatyczne knajpy, pamiętne aftery i przyjazne miasto. Jak majówka - to tylko w Przemyślu!
Informacja dodatkowa:
Fundacja Azymut skupia osoby, które działają na rzecz rozwoju sportu i kultury. Do głównych celów organizacji zalicza się inicjowanie i wspieranie nowatorskich rozwiązań w różnorodnych dziedzinach życia społecznego, w tym szczególnie w rozwoju kultury fizycznej i sportu. Głównym zadaniem podmiotu jest organizacja Festiwalu Bike Town Przemyśl, jak również innych wydarzeń kulturalno-sportowych. Do nadrzędnych celów Fundacji należy także rozwijanie infrastruktury rowerowej na terenie Podkarpacia.
Bike Town Przemyśl można śledzić na FB: www.facebook.com/biketownprzemysl?fref=ts
Więcej informacji na stronie: www.biketown.pl
Organizatorami BIKE TOWN 2015 są: Fundacja Azymut oraz VeloProjekt Sp. z o.o.
Projekt dofinansowany przez: Urząd Miejski w Przemyślu
Patroni: Prezydent Miasta Przemyśla
Współorganizatorzy: RADICAL.sm Przemyskie Towarzystwo Cyklistów , Maratony Rowerowe Cyklo-karpaty.pl, TOTALBIKES, Bikeprzemysl.pl
Partnerzy: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej, Izba Celna
Nadleśnictwo Krasiczyn, PWiK sp. zo.o., PGM sp.zo.o., PGK sp.zo.o., MPEC sp.zo.o.
Sponsorzy: Hensfort , Zamek Krasiczyn, Dom Handlowy Szpak, Ochrona DELTA, KRKprotection, Nowbud, Cruel Designs, MyBag, Kuluza, Slope, Some Tomorrow Ubezpieczenia, Transbet, Elektrotim, Albatross Bus, BMX Life, Enzzo, Regartt, Diamond Club
Dodatkowych informacji udziela:
Martyna Rubinowska
Bike Town Przemyśl
e-mail: martyna@biketown.pl
m.: +48 508 182 325