Artem - mam bardzo podobne preferencje jak Ty co do roweru i jeżdżę na starej Stinky, która ma 170/180skoku. 2/3% miasto i dojazdy szosą do pracy + 1/3% offroad i dropy jak się coś trafi. Skok ramy i amora sam musisz przemyśleć, ale z pozostałych rzeczy na takie warunki polecam Ci coś z przednią przerzutką z napinaczem (aby zawsze bardzo szybko przyspieszać za jednym ruchem lewym kciukiem z małej zębatki), jak najlżejsze koła (łatwiej je rozpędzić), opony typu Ardent/Racing Ralph pod sporym ciśnieniem (opory toczenia opon na mieście to najważniejsza rzecz, aby się nie męczyć) i komfortowe siodło (60km to naprawdę dużo i decha raczej będzie zbyt twarda).
Dobór wielkości skoku zawieszenia, moim zdaniem, jest kwestią wyrobionego lub nie - nawyku współpracy ciała z zawieszeniem i tego, na jakich rowerach do tej pory spędziłeś najwięcej czasu, a na których najchętniej Ci się jeździło. IM POTRAFISZ MNIEJ "POMPOWAĆ" ZAWIESZENIE PODCZAS JAZDY, NA TYM WIĘKSZY ZAPAS SKOKU MOŻESZ SOBIE POZWOLIĆ PRZY WYBORZE ROWERU.
Dalej, kompletnie nie rozumiem powszechnego gadania, że fullami ~170-200skoku nie da się podjeżdżać ?

? (Inna sprawa, gdy ktoś ma absurdalnie nisko opuszczone siodło - sztyca z regulacją skoku może ten problem rozwiązać) albo nie tracić siły napędowej przy nagłym przyspieszaniu. Uważam to za bzdury, bo jeżeli nabierzesz odpowiedniego nawyku pedałowania bez bujania ciałem, to nawet zjazdówką na mieście wyrwiesz z miejsca jak na sztywniaku z małym amorem - a wciąż masz zapas na zabawy w lesie i hopkach.
Tamten Banshee do dropów i na miasto ma wręcz odpowiednią geometrię. Zawieszenie wygląda na progresywne (nie z tym damperem) i to do dropów jest wskazane.
Bardziej płaski kąt główki i niższy suport przydałby Ci się w technicznych zjazdach z większych stromizn, a do tego czego chcesz, to geo jest bardzo ok...