Inur pisze:edys mialem podobna sytuacje, dotyczyla ona 55zl, po 2 tygodniach skierowalem sprawe na policje,
Zgadzam się, to jest najlepsze wyjście z takiej sytuacji.
Ja kiedyś miałem problem z amorkiem za 700 zł, który miał być "jeżdzony 3 miesiące" a był w stanie połowicznego rozpadu. Pomógł telefon i przedstawianie sie jako major Jan Kowalski i powazne postrasznie człowieka konsekwencjami prawnymi. Oddał kase 2 dni później. ;]
Co do ZAO, to Ewcia (Lyra) doskonale wie, ze jeżeli gość jej nie odda kasy to jej koledzy z Krakowa (a kilku nas jest), jak to sie mówi "kupią dług". Ewa dostanie 50 zł a my przejedziemy sie do ZAO i odbierzemy 50 zł + prcenty za zwołke + marża za kupno długu + koszty dojazdu + wypłata za stracony czas dla kilku osób + zadość uczynienie. Wiec panie ZAO z tego miejsca ostrzegam ze za chwile byc może będzie pan musiał oddac nie 50 a 500 zł !!
Wiec kurwa bucu oddaj co nie Twoje albo do końca życia będziesz wpierdalał kleik, bo nie będziesz miał czym gryźć !!!!!