Nasze wpadki, gafy etc.
-
- Posty: 2075
- Rejestracja: 08.10.2008 14:49:06
- Kontakt:
GralcuDH- niestety nie zablysnales na dh-zonie swoja "hardcorowa", wymyslona akcja;) Przez takich debili nadal nie ma w Polsce bikeparkow z prawdziwego zdarzenia. Jest sie czym chwalic... Ogolnie to takie sa skutki, gdy niewychowana banda gowniarzy dostanie za duzo kasy od rodzicow i zainwestuje w rowery:(
www.szok.it - wchodzić, czytać, komentować i dać sie zaszokować!
-
- Posty: 17
- Rejestracja: 21.11.2010 15:15:45
- Lokalizacja: Grudziądz
- Kontakt:
Ja 02.08.2010 roku.. skakałem BH przez 4 deskorolki. (jedna na drugiej).
Jechałem za szybko i zahaczyłem tyłem. Przeleciałem przez kierownice i na rękę. Jaki efekt ? Złamanie z przemieszczeniem. Zadrutowali mi ją.
We wrześniu wyjmowali druty ale się nie zrosła, wiec we szynie zostawili.
Potem zrobił się staw rzekomy i miałem przeszczep szpiku pobranego z nogi.
To tez nie pomogło. 15.11.2010 miałem kolejna operacje. Wycinali mi kawałem miednicy w do reki. do tego 2 płytki i kilka śrub. Gips mam do 28 grudnia.
Pozdrawiam, Adam
Jechałem za szybko i zahaczyłem tyłem. Przeleciałem przez kierownice i na rękę. Jaki efekt ? Złamanie z przemieszczeniem. Zadrutowali mi ją.
We wrześniu wyjmowali druty ale się nie zrosła, wiec we szynie zostawili.
Potem zrobił się staw rzekomy i miałem przeszczep szpiku pobranego z nogi.
To tez nie pomogło. 15.11.2010 miałem kolejna operacje. Wycinali mi kawałem miednicy w do reki. do tego 2 płytki i kilka śrub. Gips mam do 28 grudnia.
Pozdrawiam, Adam

-
- Posty: 665
- Rejestracja: 19.02.2010 20:23:55
- Kontakt:
-
- Posty: 2075
- Rejestracja: 08.10.2008 14:49:06
- Kontakt:
,,Double faceplant"
Kilka wiosen temu, jadę sobie wraz z Muszelem przez park, patrzyliśmy sie na dwie dziewoje idące przed nami, z racji tego że jechaliśmy a one szły, postanowiliśmy je ominąć, ja z ich lewej strony, Muszel z prawej, nęciły nas swoimi kuszącymi kształtami, ale chcieliśmy sie upewnić, ze i z twarzy są ładne, więc wymijamy je, odwracam się w moją prawą stronę, Muszel w swoją lewą, lecz pech chciał że popełniliśmy ten sam błąd i w tej samej chwili jadąc z ta samą prędkością, (pochłonięci wdziękami panienek) skręciliśmy rowerami w kierunku obrotu głów... i SRU na czołowe! Ja przefrunąłem nad kierownicą Muszela, on nad moją, rowerami tylko zagrzechotało a my jeb!... na glebe...
Wspomnienie niezapomniane, a miny, i radosny chichot panienek bezcenne
Kilka wiosen temu, jadę sobie wraz z Muszelem przez park, patrzyliśmy sie na dwie dziewoje idące przed nami, z racji tego że jechaliśmy a one szły, postanowiliśmy je ominąć, ja z ich lewej strony, Muszel z prawej, nęciły nas swoimi kuszącymi kształtami, ale chcieliśmy sie upewnić, ze i z twarzy są ładne, więc wymijamy je, odwracam się w moją prawą stronę, Muszel w swoją lewą, lecz pech chciał że popełniliśmy ten sam błąd i w tej samej chwili jadąc z ta samą prędkością, (pochłonięci wdziękami panienek) skręciliśmy rowerami w kierunku obrotu głów... i SRU na czołowe! Ja przefrunąłem nad kierownicą Muszela, on nad moją, rowerami tylko zagrzechotało a my jeb!... na glebe...
Wspomnienie niezapomniane, a miny, i radosny chichot panienek bezcenne

Back in black
-
- Posty: 2075
- Rejestracja: 08.10.2008 14:49:06
- Kontakt:
,,Melon"
Melon zakupił nowy kask-orzecha. I jedzie przez nasz cudowny park. W nowym kasku. Zapomniał że zło nie śpi. Kiedy zbliżał sie do mostu jakiś ptak naprztykał mu solidną srakę, która wleciała do jednego z otworów w kasku. Niestety była tak rzadka i solidna, że kupsztyl rozpłynął mu się szybko spod kasku na oczy, tracąc kontakt z rzeczywistością , rękoma próbując odzyskać widoczność stracił panowania nad rowerem i wjechał do rzeki, która obmyła jego splamiony honor, a raczej obsrany nowy kask i kupsztyla z twarzy
Melon zakupił nowy kask-orzecha. I jedzie przez nasz cudowny park. W nowym kasku. Zapomniał że zło nie śpi. Kiedy zbliżał sie do mostu jakiś ptak naprztykał mu solidną srakę, która wleciała do jednego z otworów w kasku. Niestety była tak rzadka i solidna, że kupsztyl rozpłynął mu się szybko spod kasku na oczy, tracąc kontakt z rzeczywistością , rękoma próbując odzyskać widoczność stracił panowania nad rowerem i wjechał do rzeki, która obmyła jego splamiony honor, a raczej obsrany nowy kask i kupsztyla z twarzy

Back in black
-
- Posty: 43
- Rejestracja: 06.05.2010 18:09:02
- Lokalizacja: bydgoszcz
- Kontakt:
w zeszłym roku zimą jade sobie z roboty ubrany w polar i kominiarke a tu nagle niebieski transporter zajezdza mi droge wyskakuje 2 koksów i lampa i gleba z roweru dostałem jeszcze 2 buty zanim doszłem do siebie stało juz 2 policjantow okazało sie ze okradziono kiosk 2 godziny wcześniej tych 2 kolesi jakis łep w kominiarce i polarze naszczęście po pomyłce dostałem zadośćuczynienie od kolesi łeb mnie bolał 3 dni ale na nowy chebel zarobiłem
żyć szybko i mocno
hello4noob- jak juz mowimy o pechu, to ja pare tygodni temu bedac w Wisle, po 3zjazdach rozwalilem tlumienie w przednim amortyzatorze:/ Juz to mnie wkurzylo, ale nic tam wrocilem do domu i tydzien pozniej pojechalem na rower(z tym zepsutym tlumieniem), uznalem ze cos nakrece. I pech chcial, ze w prywatnym lesie, gdzie nikt nie chodzi zostawilem na 10min statyw i baterie do aparatu, po 10min. juz ich nie bylo
2dni pozniej pojechalem na te sama trase, w polowie 1zjazdu wjechalem w drzewo dosc konkretnie, pol godziny lezalem na trasie zeby dosjc do siebie, krecilo mi sie w glowie i wszystko bolalo. Ogolnie to obity i zdarty caly bark, ale ok. Problem w tym, ze przebierajac sie zostawilem kask na dachu samochodu i odjechalem
Pomijajac zgubienie kasku i goglie to przez upadek tak mialem namieszane w glowie, ze wracajac do domu 3razy prawie spowodowalem wypadek:/ Ogolnie to najbardziej pechowe 2tyg. zycia chyba:(
Zapomnialem dodac jeszcze, ze nastepnego dnia pozyczylem dirtowke od kolegi, po kilku udanych obrotach i rotacjach chcialem sprobowac tailwhipa, musialem sie katapultowac i rower udezyl tylnym kolem tak, ze pourywalo mu z 15szprych
Wiec jeszcze musialem dolozyc do jego roweru:/


Zapomnialem dodac jeszcze, ze nastepnego dnia pozyczylem dirtowke od kolegi, po kilku udanych obrotach i rotacjach chcialem sprobowac tailwhipa, musialem sie katapultowac i rower udezyl tylnym kolem tak, ze pourywalo mu z 15szprych

Może nie rowerowe ale dobre
Kumpla siostra pracuje w urzędzie i bajeruje na przerwach z jakimś tam typkiem unijnym od konsumentów. Czasami opowiada "perełki" jak to np przychodzi stara baba i skarży się, że kupiła ostatnio tu i tu buty ale w nich nie chodzi, bo ją w nich ściąga na lewo i czy może coś w tej sprawie zrobić
Albo wpada starszy facet ze skargą na pewną wiodącą sieć komórkową, bo kupił starter i ta karta zasięgu nie ma na wiosce 



Be free...
-
- Posty: 2075
- Rejestracja: 08.10.2008 14:49:06
- Kontakt:
,,Bagatela"
Za dawnych czasów, kiedy nie słyszałem o czymś takim jak downhill i fr lubiłem dziwne wypady z kumplami, oczywiście na rowerach bla bla bla..... do rzeczy:
Jedziemy z Toudim i Bagatelą na budowe. Schodzimy z rowerów i kręcimy się jak to łepki w szukaniu szczęścia. Odnalazł je Bagatela, nabijając stopę na 10 cm gwóźdź wbity w deskę, niby było by ok, tyle ze deska miała 2 metry ;] wyjąć gwoździa? Toudi krzyczy że nie, więc jedziemy do domu, oczywiście Bagatela pedałuje dzielnie na osiedle z tą deską przybitą do stopy. Jesteśmy pod domem Bagateli, czyli pod klatką bloku, dzwoni w domofon do mamy żeby na pogotowie zadzwoniła, a ona mu na to żeby se synuś jaj nie robił i wszedł pokazał o co chodzi, więc biedaczek musiał się wspiąć na 4 piętro z tą deską, mama w płacz, ojciec zabrał samochód bo w pracy, wiec dzielny bagatela leci z mamą pieszo na pogotowie z tą nartą w nodze bo i niedaleko było, jaja były niezłe jak go sanitariusze nieśli z tą deską tak że o futrynę przyłożył bo sie w drzwi od sali nie mieścił....
Za dawnych czasów, kiedy nie słyszałem o czymś takim jak downhill i fr lubiłem dziwne wypady z kumplami, oczywiście na rowerach bla bla bla..... do rzeczy:
Jedziemy z Toudim i Bagatelą na budowe. Schodzimy z rowerów i kręcimy się jak to łepki w szukaniu szczęścia. Odnalazł je Bagatela, nabijając stopę na 10 cm gwóźdź wbity w deskę, niby było by ok, tyle ze deska miała 2 metry ;] wyjąć gwoździa? Toudi krzyczy że nie, więc jedziemy do domu, oczywiście Bagatela pedałuje dzielnie na osiedle z tą deską przybitą do stopy. Jesteśmy pod domem Bagateli, czyli pod klatką bloku, dzwoni w domofon do mamy żeby na pogotowie zadzwoniła, a ona mu na to żeby se synuś jaj nie robił i wszedł pokazał o co chodzi, więc biedaczek musiał się wspiąć na 4 piętro z tą deską, mama w płacz, ojciec zabrał samochód bo w pracy, wiec dzielny bagatela leci z mamą pieszo na pogotowie z tą nartą w nodze bo i niedaleko było, jaja były niezłe jak go sanitariusze nieśli z tą deską tak że o futrynę przyłożył bo sie w drzwi od sali nie mieścił....
Back in black
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość