Ponieważ roweru nie można ubezpieczyć (porażka...), zabezpieczenia nie dają 100% gwarancji itd, itd... postanowiłem za radą kolegów kupić sobie jakiś złom do jeżdżenia po mieście. Coś taniego (jak w temacie), żeby (prawie) nie żal było, jeśli ktoś go ukradnie. Ale nie wiem, szczerze mówiąc, które rowery ile są warte (np. na aukcjach allegro).
Ma być górski, bo nie chcę rozwalić koła na pierwszym krawężniku, i ma jeździć. Tyle wymagań.
Wiem, że za te pieniądze będzie byle jaki, nie będzie się nadawał do ani trochę wyczynowej jazdy i nie pojeżdżę na nim 10 lat, ale byłbym zadowolony, jakby posłużył mi np. 2 sezony.Polecicie coś? Może sami chcecie się pozbyć roweru, który zajmuje wam niepotrzebnie miejsce? Jestem z Krakowa, więc wolałbym kupować na miejscu.
), rozkręć, umyj, skręć wszystko i masz rower na miasto mieszczący się w 200zł 
Rozbierze coś w takim syfie, zaraz się okaże, że łożyska w piastach przemielone, to suport trzeszczy itd i robią się wydatki... Z doświadczenia wiem, jak stwierdziłem, że chce doprowadzić stary rower do stanu użyteczności i sprzedać go