Dobra, do rzeczy:
Przeprowadziłem serwis na własna rękę, nie z braku funduszy na profesjonalny, ale z chęci poznania jego bebechów i mechaniki na przyszłość. Kupiłem oryginalne uszczelki i olej. Niestety już na etapie uszczelek popełniłem gafe, bo kupiłem do modeli do 2000 roku, a mój bomber jest z 2001 (nie doczytałem), co poskutkowało koniecznością zamontowania starych uszcz. przeciwkurzowych (były w dobrym stanie, zero brudu między uszczelkami, więc chyba nie ma problemu). Olejowe pasowały, myślę że będzie git. Cały amorek rozebrałem, oprócz tłumików (nie chciałem aż tak grzebać, poza tym nie byłem pewien jak się za nie zabrać

Swoją drogą od razu wtrącę - kiedyś pytałem o tuleje dystansowe, które wchodzą pod regulator skoku, bowiem uznałem je za zaginione w akcji. Okazało się (nie wiem jakim cudem), że były one cały czas wewnątrz lag (latały swobodnie w sprężynach). Wiem, totalny ***** ze mnie, mogło się ładnie przez to posypać. Myślę jednak, że nic się nie stało, bo problem do którego zaraz przejdę pojawił się dopiero po poprawnym poskręcaniu wszystkiego.
Między uszczelki napakowałem towotu. Ktoś kiedyś mi polecał wazelinę kosmetyczną, ale zauważyłem, że elektryzuje ona golenie górne, co zbiera strasznie syf.
Oleju wlałem ok. 95 ml (i tak trochę mi się wylało, bo za ostro ugiąłem, żeby rozprowadzić

Przechodząc do samego problemu:
Amortyzator podczas uginania, jeszcze bez dokręconych korków ("na luzie") pod koniec skoku, jakby w coś się wkleszczał, trąc przy tym jak cholera. Słyszach tez przy tym taki lekki stuk. Nie wiem czy to normalne, jest to i tak pod samiutki koniec skoku, więc raczej nie będzie się objawiało podczas jazdy. Nie wiem, może odwrotnie nałożyłem taki srebrny element na tłumiki (z jednej strony jest w kształcie leja, a z drugiej ma taką płaska wklęsłą półkę). W ogóle przy pracy całościowo, czuć jakby lekkie tarcie. Nie nasmarowałem wstępnie tulei ślizgowych przed wsadzeniem lag, uważając że olej po wlaniu praktycznie natychmiastowo się i tak po nich rozprowadzi. Być może to był błąd kurcze. Amora na razie w ogóle nie ruszam, bo z tych tulei ślizgowych może jeszcze coś zostało. Jeśli jednak nie, to orientuje się ktoś, gdzie mógłbym takowe dostać?
Co do problemu regulacji - ten pierścień, na którym opiera się wspomniana wcześniej tuleja dystansowa jest jakby zapieczony i nie idzie nim kręcić, ani naturalnie, korkiem po skręceniu, ani dwoma francuzami po nawinięciu najpierw na elementy szmaty. jest on teraz w pozycji najniższej, czyli z tego co się orientuję 80mm skoku. Głupi byłem, bo jeździłem bez tych tulei i pewnie od tego tak się to zbiło. Macie jakiś pomysł jak to poluzować?
Dzięki bardzo tym, którzy przeczytali ten elaborat skomlącego debila

PS. Chcą jakoś wpłynąć na rozprowadzenie oleju odwróciłem amortyzator i popompowałem parę razy. Od tego czasu strasznie się wyciszył (prawie nie słychać chlupotu oleju). Coś może być przez to nie tak?