autor: Domestos_WC » 27.07.2004 11:45:46
eee... no rozumiem cie... jakies 1,5 roku temu moj qmpel tez spadl na glowe przy jakis 30 km/h i przekoziolkowal kilka razy na wlasnym kregoslupie... pamietam jego minke jak wylecial z roweru :D i jednoczesnie mnie to przerazilo ;-))) no ale cale szczescie prawie nic mu sie nie stalo, oprocz dwutygodniowego krecenia sie w glowie i porysowanej mordy :D. Ale po tym mialem styki na zjazdach...
pare lat temu mialem wypadek samochodowy - ciezkie obrazenia glowy... ale czy po tym wypadku nie wsiadam do samochodu? przeciwnie.. lubie wsiasc z tatusiem czy braciszkiem jako pasazer, kiedy dociskaja pedal... moze to wina mojej psychy... a juz najbardziej lubie, kiedy moge wziasc samochod i poszalec gdzies na uboczu... kochaaaaaam toooo....
pomyslcie o motocrossowcach (freestyle mx) kolesie lamia kregoslupy, zebra przy kazdej glebie z wiekszej hopy (jak to powiedzial Gracia "motocross nie ma nic wspolnego z gra") tam po prostu jest do or die... ale gdy goscie widza ze kumpel zlamal kregoslup, skacza dalej... maja juz tak zeschla psyche.. :D
ja osobiscie jezdze street... bo mnie to bawi :) ucze sie... mam psyche do dirta - nie boje sie hop wogole... ale w naszym miescie sa dokladnie 3 hopy, a poza tym dirt mnie nie bawi - wole poskakac na stolikach i funboxach, wieksza frajda... :) przed dropami tez wogole nie mam styka - zaliczam, ale ostatnio przestalem (sprzet)... przeraza mnie to, ze cos, co kiedys wydawalo mi sie niemozliwe, jest dla mnie normalne... i wiem, ze kiedys byc moze nawet nie czujac zagrozenia, moge zaliczyc szlifa, ktory przekresli moje marne zycie... dlatego przezucilem sie na techniczny street, i to jest zajebiste ;)
eee... no rozumiem cie... jakies 1,5 roku temu moj qmpel tez spadl na glowe przy jakis 30 km/h i przekoziolkowal kilka razy na wlasnym kregoslupie... pamietam jego minke jak wylecial z roweru :D i jednoczesnie mnie to przerazilo ;-))) no ale cale szczescie prawie nic mu sie nie stalo, oprocz dwutygodniowego krecenia sie w glowie i porysowanej mordy :D. Ale po tym mialem styki na zjazdach...
pare lat temu mialem wypadek samochodowy - ciezkie obrazenia glowy... ale czy po tym wypadku nie wsiadam do samochodu? przeciwnie.. lubie wsiasc z tatusiem czy braciszkiem jako pasazer, kiedy dociskaja pedal... moze to wina mojej psychy... a juz najbardziej lubie, kiedy moge wziasc samochod i poszalec gdzies na uboczu... kochaaaaaam toooo....
pomyslcie o motocrossowcach (freestyle mx) kolesie lamia kregoslupy, zebra przy kazdej glebie z wiekszej hopy (jak to powiedzial Gracia "motocross nie ma nic wspolnego z gra") tam po prostu jest do or die... ale gdy goscie widza ze kumpel zlamal kregoslup, skacza dalej... maja juz tak zeschla psyche.. :D
ja osobiscie jezdze street... bo mnie to bawi :) ucze sie... mam psyche do dirta - nie boje sie hop wogole... ale w naszym miescie sa dokladnie 3 hopy, a poza tym dirt mnie nie bawi - wole poskakac na stolikach i funboxach, wieksza frajda... :) przed dropami tez wogole nie mam styka - zaliczam, ale ostatnio przestalem (sprzet)... przeraza mnie to, ze cos, co kiedys wydawalo mi sie niemozliwe, jest dla mnie normalne... i wiem, ze kiedys byc moze nawet nie czujac zagrozenia, moge zaliczyc szlifa, ktory przekresli moje marne zycie... dlatego przezucilem sie na techniczny street, i to jest zajebiste ;)